piątek, 30 maja 2014

Nowa Marchia w ogniu! - Prochownia koło Słońska

Współrzędne geograficzne: N 52 33.607  E 14 50.690

Tytuł posta nawiązuje do książki Pana Leszka Adamczewskiego: "Berlińskie Wrota, Nowa Marchia w ogniu", w której opisuje wydarzenia, jakie miały miejsce w Nowej Marchii (wschodniej Brandenburgii) głównie podczas drugiej wojny światowej. Tutaj ten tytuł pasuje wybitnie - odwiedzonym miejscem jest dawna fabryka amunicji, zwana prochownią...

Każdy budynek został rozebrany, prawdopodobnie na potrzeby odbudowy Warszawy. Poza tym "najlepiej" zachowanym (z 2 ścianami, na pierwszym zdjęciu), można natknąć się tylko na marne pozostałości - fragmenty podłoży, fundamentów. Wiedziałem jednak, że znajdują się tu również obiekty podziemne i dlatego przygotowałem się do ich eksploracji. Niestety w przeciwieństwie do autora książki (był tu w latach dziewięćdziesiątych) nie udało mi się tam zejść. Każde wejście, które znalazłem (być może nie odnalazłem wszystkich, teren fabryki jest bardzo rozległy) jest zawalone ogromną ilością śmieci. Totalny brak szacunku dla straszliwej historii tego miejsca - w okolicy urządzono jeden z pierwszych w Niemczech obozów koncentracyjnych: Staatliches Konzentrationslager in Sonnenburg. W fabryce pracowali jeńcy wojenni. Tak opisuje prochownię francuski jeniec Rene Dauon: 

"Każda fabryka wyglądała na spokojny wiejski domek. Każda prochownia była całkowicie zamaskowana. Wszystkie budynki fabryki były parterowe i przykryte czerwoną dachówką. Na dachach jednak wmontowane były żelazne klamry, które przygotowano do zamaskowania tych miejsc. Ścięto tylko minimum tych drzew, aby zbudować wszystkie te budynki. Były drzewa, które dotykały dachów fabryk. Osoby prowadzące budowę nie mogły ściąć drzewa bez otrzymania uprzedniego zezwolenia. W takim wypadku specjalna komisja udawała się w określone miejsce, wskazane jej przez zainteresowanego przedsiębiorcę. W wypadku uznania przez komisję, iż nie ma potrzeby ścinania drzewa, nikt już nie mógł tego dokonać. Pozostawione drzewa tworzyły najlepszą maskującą ochronę". 

Z kolei Pan Adamczewski pisze w swojej książce:

"Fabrykę maskowano przede wszystkim przed lotnictwem nieprzyjaciela, ponieważ od 1942 roku - gdy podsłońska prochownia produkowała już materiały wybuchowe - alianci nasilili bombardowanie obiektów militarnych i przemysłowych Trzeciej Rzeczy, a rejon Kustrina i pobliskiego Sonnenburga znajdował się w zasięgu operujących z Wielkiej Brytanii bombowców Królewskich Sił Powietrznych. Z resztą w tymże roku 1942, Brytyjczyków, którzy przeprowadzali bombardowania nocne, zaczęło wspomagać lotnictwo amerykańskie, które specjalizowało się w nalotach dziennych. Wszak w grudniu roku poprzedniego Adolf Hitler wypowiedział wojnę Stanom Zjednoczonym".

Co tak naprawdę produkowano w prochowni? Dlaczego tak skutecznie ją maskowano? Wspomnę jeszcze o tym, co napisano w "Zestawieniu obiektów podziemnych i schronów, uzyskanym z czterech centralnych zarządów podległych Ministerstwu Leśnictwa" (06.03.1950):

"Rodzaj obiektu: Fabryka amunicji, art. o napędzie elektrycznym. Orientacyjne dane: 30 budynków barakowych, 3 podziemne".






















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz