Jeszcze w 1986 r. rozważano możliwość powrotu mieszkańców do miasta.
Bloki mieszkalne w pobliżu Fujiyamy zostały obmyte sikawkami
strażackimi. Dokonano pomiarów dozymetrami. Zabieg ten zmniejszył
promieniowanie dziesięciokrotnie. Ostatecznie mieszkańcy powrócili do
Prypeci tylko po swoje rzeczy, podstawiano wojskowe ciężarówki, wszystko
było pod kontrolą dozymetrystów. Tego typu akcje odbywały się przez
kilka miesięcy począwszy od sierpnia 1986 r. Miasto nie było jednak
całkowicie opustoszałe. Jeszcze do początku 2001 r. funkcjonował zakład
Jupiter (czyli kilka miesięcy po zamknięciu III bloku reaktora), a do
1996 r. żołnierze-likwidatorzy korzystali z basenu Lazur... Z kolei w
pralni chemicznej (na południowym wschodzie miasta) prano ubrania
likwidatorów, następnie okna zamurowano, a obecnie znajduje się tam
posterunek wartownika. Ciekawostka dla fanów serii Stalker: właśnie ta część miasta została dość wiernie odwzorowana w grze Stalker: Zew
Prypeci, a w pralni znajdowała się główna baza. Dzisiaj w Prypeci funkcjonuje tylko 1 obiekt - stacja uzdatniania wody
położona przy ul. Łesi Ukrainki.
Mieszkańcom pozwolono przyjechać do Prypeci w kolejnych latach. Poniższe zdjęcia pochodzą z 1993 r.:
A tutaj kilka zdjęć 1 z likwidatorów z 1988 r.:
widocznie ta mordercza promieniotwórczość nie jest taka mordercza. Zwolennicy jednej z teorii twierdzili, że cała sprawa związana z reaktorem (czyli wysłanie do nadzory testów szaleńca, który już raz doprowadził do wypadku nuklearnego) to przykrywka dla likwidacji zdekonspirowanego radaru zahoryzontalnego, po zamknięciu którego zresztą elektrownia przestała być tak bardzo potrzebna.
OdpowiedzUsuńNaprawdę bardzo fajnie napisano. Jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuńŁadnie to wygląda.
OdpowiedzUsuń